8.03.2016

03. The secret came to light?




     - No więc stary jak już mówiłem ten mój sen był taki zajebisty. Ale nie uwierzysz dlaczego! - szatyn spojrzał na Pasquarelli'ego wzrokiem mówiącym co było takie ważne by przerywać nam w rozmowie? - Dlatego że Mechi się tam ze mną całowała! - krzyknął piszcząc jak mała dziewczynka.
- Chłopie ty to naprawdę idź się leczyć! - krzyknął zirytowany Blanco.
- Cicho tam być! - usłyszeli głos blondynki.
- O słyszysz twój obiekt westchnień wrzeszczy na ciebie - powiedział już rozbawiony szatyn.
- Zazdrościsz mi! A tak między nami to na pewno gdybym tu nie wszedł przed chwilą już dawno miział byś się ze Stoessel - tym razem odpowiedział mu rozbawiony Pasquarelli, a chłopak spojrzał na niego morderczym wzrokiem. - Co się tak głupio patrzysz? Przecież słyszałem jak miała ci coś powiedzieć, a nagle gdy ja wszedłem to mówiła, że to nic ważnego.
- A może coś się stało i po prostu chciała mi to powiedzieć.
- Słuchaj gdyby tak było to by poleciała z tym czymś do Mercedes, a nie do ciebie.
- Ale nas nigdy nic nie łączyło i łączyć nie będzie. Zresztą jak chcesz to idź się jej zapytać - powiedział poirytowany Blanco.
- Okej.
- Ale poczekaj najpierw się zakładamy.
-  Spoko o co?
- O dwadzieścia dolców.
- Zobaczysz wygram to - chłopak wstał z łóżka przyjaciela, a następnie ruszył w stronę sypialni szatynki.
Zapukał i po chwili usłyszał ciche "proszę". Wszedł do środka.
- Ej jeśli nie przeszkadzam to się o coś zapytam - dziewczyna kiwnęła głową na znak, że ma dalej mówić. - No więc podoba ci się Jorge? - Stoessel spojrzała na niego tylko jak na idiotę po czym dodała.
- Czy ciebie już kompletnie powaliło - zaczęła się śmiać - Że niby ja i on - jeszcze bardziej wybuchła śmiechem.
- Wygrałem! - krzyknął Blanco, a chłopak nie wiedząc co powiedzieć kiwnął tylko, że wychodzi.
Dziewczyna dalej siedziała rozbawiona tym wydarzeniem sprzed kilku minut. Nie wiedziała jak on mógł pomyśleć sobie, że ona zakochała się w Blanco.

     Wszyscy siedzieli w salonie. Pasquarelli wraz ze Delevingne przeglądali coś w laptopie. Molfese rozmawiała z Lambre, a Dominguez i Sword oglądali telewizję. Stoessel siedziała na tarasie znów pogrążona w swoich myślach. Tych samych co zeszłej nocy. Po prostu nie może o nich zapomnieć. Nagle poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Odwróciła się napięcie i wtedy zobaczyła Blanco. Ona już wie czego chcę szatyn. Chcę się dowiedzieć o co chodziło, że nawiedzała go o drugiej w nocy. Szatynka obawiała się już tej rozmowy. Wtedy miała odwagę powiedzieć o tym czymś komuś, ale teraz już jej nie ma. Szmaragdooki dosiadł się do niej na drugim krześle. Oboje wpatrywali się w las, który zakrywała liczna mgła. Można było także dostrzec małe kropelki deszczu spływające po dachu "domu". Między nimi trwała głucha cisza, ale nikt nie zamierzał jej przerywać. W końcu na odwagę zebrał się Blanco.
- To powiem prosto z mostu... - znów na chwilę nastała cisza - Co chciałaś mi powiedzieć? - dziewczyna siedziała skulona. Nie chciała już niczego nikomu mówić. Mimo, że wczoraj myślała coś innego. - Tini powiedz coś... - nie dane mu było skończyć, bo odezwała się na krótko Stoessel.
- Nie nazywaj mnie tak! - "wyszczekała" mu w twarz.
- Słuchaj wczoraj, a tak właściwie to dzisiaj chciałaś mi coś powiedzieć. Wiesz, że ja ci zawsze pomogę jeśli masz jakiś problem.
- Wiesz o co chodzi? - szatyn kiwnął przecząco głową - Jestem głupią suką! - wykrzyczała mu, a w jej oczach zbierały się łzy. Wie teraz, że jak zaczęła swój monolog to musi go zakończyć. - Wszystko co kiedyś naprawiliśmy ja spieprzyłam. Rozumiesz? Jestem idiotką! Wy mnie teraz pewnie znienawidzicie. Przecież moglibyście żyć sobie dalej spokojnie, ale nie panna Stoessel musiała jak zwykle coś zepsuć! - wtedy wybuchnęła płaczem. Nie mogła powstrzymywać dużej łez. Chłopak tylko siedział i nie wiedział co powiedzieć. Po chwili się otrząsnął i przytulił dziewczynę. Ona na początku się wyrywała, lecz za chwilę nie miała już na nic siły. Wtuliła się po prostu w niego.
- Czemu przy mnie jesteś? - wydukała z siebie - Przecież ja jestem nic nie wartą głupią idiotką, która wam rozwaliła życie!
- Wcale tak nie mów. Słuchaj ja nie wiem jak ty to wszystko zrobiłaś, ale dla mnie nie liczy się czy to ty nas w to wpakowałaś czy ktoś inny. Zawsze będziemy z tobą. Przecież to wszystko mogło wrócić samo, a nie przez ciebie, więc to nie ma znaczenia czy teraz czy za parę miesięcy, lat - ta tylko się jeszcze bardziej w niego wtuliła.
- Ale wiesz, że będziesz musiała im to powiedzieć.
- Tak wiem... Ale proszę cię jeszcze nie teraz - chłopak kiwnął głową, a Stoessel znów go przytuliła.

     Szatynka siedziała na łóżku i myślała nad słowami Blanco. Powiedzieć im? A może raczej nie? Te dwa zdania też nie mogły wyrwać się z jej głowy. Wtedy usłyszała dźwięk sms'a. Podniosła się z łóżka po czym chwyciła telefon z szafki nocnej. Spojrzała na wyświetlacz.

Od: Christian
Potrzebuję pomocy!

Do: Christian
Ale jak to? Co się stało?

Od: Christian
Nie mogę teraz pisać! Najlepiej byłoby się spotkać.

Do: Christian
Kiedy? Gdzie? Jak?

Od: Christian
W starych magazynach. Na obrzędach miasta. Dzisiaj o północy. A i weź ze sobą Mechi! Nie pisz już do mnie!

     Dziewczyna spojrzała na godzinę. 22:37. Szybko wstała i pobiegła to pokoju przyjaciółki. Bez pukania weszła do środka.
- Mechi szybko ubieraj się musimy ratować Chrisa! - krzyknęła w jej stronę Stoessel. Blondynka zrobiła zdezorientowaną minę. - Dalej ruchy, ruchy! Musimy być w NY za dwie godziny! - szatynka wciąż krzyczała, a Lambre wyskoczyła z łóżka i pobiegła do szafy. Szybko założyła ubrania. Obie spojrzały na godzinę w telefonie. 23:01. Wyszły po cichu z pokoju blondynki i równie cicho jak i niezauważalnie wyszły z "domu". Wsiadły na motory, które znajdowały się w garażu i jak najszybciej zaczęły jechać w stronę miasta. Wiedziały, że mają czas, lecz  wolały być wcześniej. Miały przed sobą parę minut drogi. W cieniu mgły można było zauważyć jasne światła Nowego Yorku. Mknęły zatłoczonymi uliczkami miasta. Jak zwykle ta adrenalina, która towarzyszy im gdy wsiadają na swoje motory. Po dosłownie paru chwilach stały już przed magazynami. Znów spojrzały na zegarek, który tym razem wskazywał 23:44. Czekały tak jeszcze aż usłyszały kroki. Obejrzały się za siebie nikogo nie było. Obok tak samo. Nagle ktoś zasłonił im usta jakąś szmatą. Po paru sekundach traciły przytomność. Szatynka ostatnimi siłami spojrzała na blondynkę, którą ciągnął gdzieś jakiś koleś, a następnie na swojego porywacza. Zamarła...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nie wiem co to jest. To po prostu jakaś masakra. Jakieś tu dramaty,
a nie kryminały piszę. A do tego jeszcze strasznie krótki. 
Nie mam żadnego wytłumaczenia.
Jedyne co wam mogę powiedzieć to zwykłe "PRZEPRASZAM"!
Nie wiem co ja mam w tej głowie żeby pisać takie dziwactwa?
Ogólnie to nawet nie jestem pewna czy jest sens czytać to coś na górze,
ale jeśli chcecie to proszę.
To wszystko z mojej strony i miłego? Czytania.
Ta chyba w snach.
Na razie<3

17 komentarzy:

  1. Misia Xxx. Jeśli chcesz wróć<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co ty pieprzysz!
      To jest genialne!
      Ja nie wiem czemu ci się nie podoba. Przecież dramat ma coś wspólnego z kryminałem! Znaczy w twoim opowiadaniu<3
      Co to za Christian?!
      Jakiś znajomy?
      To on ich porwał?!
      Gadaj!
      No wreszcie komuś Tinka powiedziała o tej tajemnicy...
      Mają bardzo dobrą relację ze sobą i to mi się podoba.
      Ale Ruggero...
      Rugge i jego sen.
      Nie wiedziałam, że podoba mu się Mechi!
      Ty chyba lubisz mnie wkurzać?! Co zdarza się często...
      Tylko szkoda, że na razie nie zapowiada się na to żeby była Jortini...
      Szkoda ;(
      C.U.D.O! A.R.C.Y.D.Z.I.E.Ł.O! B.O.M.B.A!
      Papa misia<3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Sory, ze dopiero teraz.
      Najlepszy!
      Żaden dramat!
      Ja tu go przynajmniej nie widzę!
      Przecież nie może być wszystko na hop siup.
      Wyznanie tajemnicy. Uuu...
      Na szczęście Jerzyk jest wyrozumiały XD
      Rugge i jego metrowa grzywka jarają się Mechi...
      A ta na niego wrzeszczy.
      Blanco wygrywa zakład...
      Następnym razem to on przegra.
      Christian! Co to za jeden?!
      Były Tinki? Były Mechki?
      Mów kto to!
      I do tego jeszcze porwane przez...
      Pewnie Chrisa!
      Ugh... Nie lubię go!
      C.U.D.O!
      Nati<3

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że dopiero teraz:*
      Oszalałaś dziewczyno?
      Przecież to jest takie... Takiee... Ugh!... Aż brak mi słów!
      Tinka nasza śmieszka. Hahah... XD
      Rugge... Ta kolejny śmieszek.
      Blancoooooooo wygrał zakład.
      A Stoessel w końcu się komuś wygadała.
      Chris?
      Kto to?
      Oj pożałujesz, bo na pewno to on je porwał!
      Ja już cie znam... Na pewno mam rację!
      Mają z tego wyjść cało! Jasne?!
      A tak w ogóle to
      O.D.L.O.T
      B.O.M.B.A
      M.I.A.Z.G.A
      N.I.S.A.M.O.W.I.T.Y
      Buziaki:*
      Królik<3

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Nawrzeszczeć na ciebie? Hmm... Chyba powinnam!
      Dlatego że nie doceniasz się! Piszesz genialnie! Ja tu dramatu nie widzę... No może troszkę.
      Metrowa grzywka i jego sen...
      Uuu... Czyli będzie on i ona ten teges?
      Ale za to nie ma Jortini!
      Porwane?!
      Ale przez kogo?!
      Chrisa?!
      Odpowiadaj!
      A skąd one go w ogóle znają?!
      Mów wszystko!
      Buziaki:*

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!
    Em... Nie wiem, co napisać... To jest genialne!
    Wspaniały i czekam na kolejny!

    Mel

    OdpowiedzUsuń
  7. Odlot!
    Sen Rugge.
    Tini nasza śmieszka.
    Tajemnica wydana.
    Spotkanie z...
    Jakimś Chrisem.
    Porwane.
    Pewnie przez niego o_O
    Czekam na nexta:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow!
    Aż zabrakło mi słów...
    To jest B.O.M.B.A!
    Nie mogę się doczekać nexta!
    Lana Princess <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Wbij sobie do głowy, że to jest zajebiste, a nie jakaś masakra.
    Masakrą może być mój brat, a nie ten rozdział :D
    I dlaczego kończysz w takim momencie? Kogo Tini zobaczyła?
    Smutno mi jest. Nic pomiędzy Jortini nie ma :(
    Chyba nam tego nie zrobisz i oni będą przyjaciółmi do końca?
    Perełka. Arcydzieło. Cudeńko.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Dramaty? Jak to jest dramat to ja nie wiem co powiedzieć. Gdzie ty tu dramat widzisz?! To jest zajebiste! Akcja się musi rozkręcać, a nie wszystko na hop siup. Piszesz świetnie i nie mam co do tego wątpliwości. Żadnych.

    P.E.R.E.Ł.K.A.
    C.U.D.O.W.N.Y.
    Z.A.J.E.B.I.S.T.Y.
    B.O.S.K.I.
    B.O.M.B.O.W.Y.
    W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y.

    Tini wyznała Jorge to co ją dręczy.
    A tak się bała. Zrozumiał. Nie jest zły. Uffff.
    Wygrał zakład z panem metrowa grzywa. Kiedyś jak się założy jeszcze raz to przegra.
    Tini i Mechi jadą ratować Chrisa.
    Tini poznała napastnika? Może to Chris ją wrobił?

    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Idealny *_*
    Czekam na następny.
    Zapraszam od mnie :
    http://story-by-sasha.blogspot.com
    Ps. Jestem już stałym obserwatorem :*

    Sasha xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem tutaj pierwszy raz i muszę stwierdzić ze sie zakochałam 😍
    To opowiadanie jest takie cudowne i juz tak bardzo mi sie podoba ❣
    Naprawdę nie czytałam chyba lepszego 🙈
    Jestem bardzo ciekawa co zrobiła Tini i kto je porwał, mam nadzieje ze w kolejnym rozdziale wszystkiego sie dowiem 😇
    Gdy tylko wejdę na kompa dodaje bloga oczywiście do obserwowanych i z niecierpliwoscią będę czekać na kolejny rozdział 😍
    Także czekam na kolejny i w wolnej chwili zapraszam do siebie bedzie mi bardzo miło 😘

    Merry

    OdpowiedzUsuń